#1 2009-12-30 19:16:54

 Lanithaine

Chuunin

11301314
Zarejestrowany: 2009-12-06
Posty: 251
Punktów :   
Kraj: Kraj Wody
Kekkei Genkai: Mokuton
Specjalizacje: Ninjutsu

(Mistrz) Śmierć

Nierównym, szybkim krokiem przemierzał nieoświetloną salę. Pod stopami chrzęściły mu kawałki gruzu i pomlaskiwała lepka maź piasku zmieszanego z krwią. - Mówiłem.. Mówiłem... Powtarzałem do znudzenia! Nie zbliżaj się tam, nie podchodź, nie dotykaj! Jak do słupa! - To wołając, to mamrocząc przekleństwa w najbardziej niewdzięcznym języku świata, kopał kamienie i roztrącał rękoma połamane szczątki mebli. Wtem podszedł do wybitego otworu w murze, oparł się zaciśniętymi mocno pięściami o jego krawędź i z niedowierzaniem spojrzał na sylwetkę podskakującą koślawo po dziedzińcu. - Łajdaku! Przeklinam cię! Niech no tylko zejdę na dół!! - wydarł się w niebogłosy, po czym rzucił się w stronę zmiażdżonych drzwi do komnaty. Przeszedł przez nie tak, aby nie zahaczyć o żadne z na wpół połamanych belek. Gdyby to zrobił zwaliłby na siebie cały strop, co nie było tym czego teraz potrzebował. Jego celem, który niedawno się pojawił, było złapanie tego cholernego szczyla.
- Jeszcze mnie gówniarz popamięta- myślał sobie, przebijając się przez kolejne zwisające, śmierdzące spalenizną belki. Podchodząc do na wpół rozwalonych drzwi, zobaczył po drugiej stronie gruzy domu, w którym niegdyś mieszkał i w którym znajdowało się jego ukochane laboratorium. Gabriel, aby dokładnie rozejrzeć się po komnacie i ujrzeć miejsce, przez które mógł wydostać  się na zewnątrz musiał cofnąć się na środek komnaty. Bardzo szybko chciał znaleźć wyjście, ponieważ miał bardzo czuły węch, a w środku panował swąd spalonych dębowych mebli. Czuł coś charakterystycznego czego w pierwszej chwili nie mógł rozpoznać, lecz po głębszym wdechu rozpoznał dokładnie co to jest. Był to zapach amoniaku i strachu. Gabriel wiedział że strach ma swój osobny zapach. - Pewnie  ze strachu, a może z bólu się zmoczył- pomyślał z niekłamaną satysfakcją, uśmiechając się przy tym ironicznie. Wtedy właśnie przypomniał sobie, że kiedyś jego ojciec opowiadał mu o tajemniczym przejściu w podłodze, dzięki któremu mogli się wydostać na powierzchnie w razie niebezpieczeństwa. Rzucił się na podłogę, nerwowo odpychając belki, gruz i pozostałości  mebli w nadziei, że bardzo szybko znajdzie to przejście, gdyż zaczynało mu brakować powietrza. Nagle poczuł coś w ręce. – To musi być to! – powiedział z zadowoleniem . Gdy poodsuwał wszystko, doznał ogromnego rozczarowania na widok tego, co się przed nim znajdowało. Była to stara rączka niegdyś służąca do otwarcia szuflady, a teraz tylko śmieć, jakich wiele było w tym pomieszczeniu. Gabriel wstał zrezygnowany, ruszył w stronę ściany i wtedy nadzieja powróciła. Potknął się o coś wystającego z podłogi. Zerknął w tamtym kierunku i ujrzał przejście, które wcześniej zasłaniały meble, a teraz kawałki belek. Rzucił się w tamtą stronę. Szarpnął mocno, ciągle nie dowierzając, że ojciec mówił prawdę. Do tej pory myślał, że jest to tylko wymyślone opowiadanie. Klapa uchylając się coraz bardziej, ukazywała schody prowadzące  w ciemność. Gabriel bał się zejść. Nie wiedział, czy nie ma tam żadnych pułapek. Podniósł się w stronę szafy, w której zawsze trzymał świece. Wyjął jedną, zapalił, po czym zszedł w ogarniający wszystko mrok. Z czasem jak się zapuszczał coraz głębiej, miał wrażenie, iż ciemność ogarnia również świece. Po dłuższym czasie usłyszał czyjeś głosy. W pierwszej chwili zamarł w bezruchu nasłuchując kroków, lecz gdy ich nie usłyszał, ruszył dalej. Teraz w dotąd pustej ręce trzymał  wyjątkowo ostry nóż, który był podarkiem wręczonym przez ojca, gdy byli na rybach. Świeca spalała się szybko. Miał niewiele czasu. Ruszył do przody, niemal biegnąc, gdy na jego drodze stanęła wilgotna, brudna ściana. Gabriel schował nóż, wyciągnął dłoń, dotykając ściany w taki sposób, jak wynalazca dotyka nowo stworzonej rzeczy, dziwiąc się, że jeszcze nikt przed nim nie wpadł na tak genialny pomysł. Gabriel, nie mogąc namacać żadnej klamki, ani niczego, co by wskazywało na to, że jest to tajemne przejście, oparł się zrezygnowany o ścianę i zaczął się powoli osuwać na ziemię. Gdy był w połowie drogi do lodowatej wręcz ziemi, jego ciało zatrzymało się. Najwidoczniej  zaczepiło się o jakiś występ. Nagle zobaczył światło w miejscu, gdzie przed chwilą był mur. Był wolny. Dorwie tego bachora i da mu lekcje, której do końca życia nie zapomni.  Wstał, odwrócił się będąc ciekawy o co  się zaczepił. Była to dźwignia, która otworzyła tak wyczekiwaną drogę na wolność . Wychodząc z korytarza, w którym przed chwilą się znajdował, wszedł do pomieszczenia pełnego beczek równo poustawianych pod ścianami. - Pewnie jestem pod jakąś karczmą. Tak, to na pewno piwnica jednej z karczm, jakich wiele w tym mieście…- mruczał Gabriel wciąż jeszcze nie dowierzając, że jest na wolności. Spokojnie ruszył w stronę schodów, na których szczycie znajdowały się drzwi. Gdy je otworzył, zwrócił na siebie uwagę karczmarza, który właśnie przygotowywał jakieś danie.
-Witam Panie Terra. Dawno pana nie widziałem. Coś się stało? Nigdy pan nie przechodził przez tajne przejście… - spytał karczmarz szczęśliwy, jak gdyby znalazł najszczersze złoto.
- Witam. Ja również dawno cię nie widziałem. Stało się. Ten gnojek, co się u mnie uczył, wysadził mi całą chatę. Mówiłem mu, że jeszcze za wcześnie na mieszanie składników, że musi się jeszcze sporo nauczyć. A on się uparł… No i teraz nie mam gdzie mieszkać. Pozwolisz, że się zdrzemnę w jednym z pokoi na górze?- powiedział Gabriel wycieńczony po całym dniu wrażeń.
- Ależ oczywiście, Paniczu Terra. Jeden z pokoi jest wolny. Zaprowadzę …- chciał zaproponować, lecz Terra był już za drzwiami.
Gabriel nie zwracał uwagi na gapiów. Najważniejszym dla niego było teraz dostanie się na górę. Już prawie zapomniał o tym rozpieszczonym bachorze. Gdy dostał się na górę, otworzył pierwsze drzwi, jakie zobaczył. Wszedł do pomieszczenia, nie ściągając ubrania runął na łóżko niczym drzewo obalające się pod uderzeniem drwala. Zasnął momentalnie. Terra, mając wyjątkowo czujny sen, usłyszał skrzypnięcie drzwi. Starał się nie wykonywać gwałtownych ruchów, wyciągnął nóż, odwrócił głowę w stronę wyjścia. Zobaczył postać spowitą mrokiem. Postura wskazywała, iż był to mężczyzna. Gdy nieznajomy wszedł, zapalił świece i odwrócił się w stronę łóżka chcąc postawić na szafce oświetlenie wtedy Gabriel instynktownie wyciągnął rękę z nożem przed siebie. Poczuł spływającą po ręce krew. Zrozumiał, że zabił tego człowieka. Szybko wyciągnął nóż. Ciało upadło. Gabriel w bladym świetle świecy dostrzegł, kim był ów nieznany mężczyzna. Był tym, kogo jeszcze do niedawna ścigał, na którym pragnął się zemścić. Teraz cała złość odeszła. W jej miejsce pojawił się smutek wraz z żalem.  Terra położył się obok ciała swojego ucznia. Pod sobą czuł coraz więcej krwi. Nie zwracał na to uwagi. Znużony zasnął. Obudziło go wołanie ludzi, które towarzyszyło ogromnemu bólowi. Gdy otworzył oczy, ujrzał jednego z księży mających wielką władzę w tym mieście.
- On żyje. Dobij go, szybko! Zanim wstanie!- wykrzykiwał klecha złowrogo spoglądając na Terrę. Po chwili Gabriel poczuł jeszcze potężniejszy ból. Uświadomił sobie, że umiera. W  ostatniej chwili życia pomyślał o swoim domu. O domu, który tak kochał. Przez głowę przepłynęła mu myśl, że nie warto umierać z zemsty. Na pewno nie była to godna śmierć. Gabriel Terra zginął z uśmiechem na ustach, lecz ze smutkiem w oczach…


KartaPostaci
Chakra: 6.300
Pieniądze: 3.500
Misje:
S -
A -
B -
C -
D -
E - 13

Walki:
Stoczone: 4
Przegrane: 1
Wygrane: 3
Treningowe: 3
Turniejowe:

Offline

 

#2 2009-12-30 21:51:03

Heeiittoo

Sennin

Zarejestrowany: 2008-11-30
Posty: 0
Punktów :   
Kraj: -
Żywioł: -
Kekkei Genkai: -
Pieczęć: -
Specjalizacje: -

Re: (Mistrz) Śmierć

No całkiem przyjemnie się czytało. Zaliczam.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plpojemnik do transportu leków Wszywki odzieżowe pokoje w Ostrowie